„Powiedz dzieciom żeby się kochały. Zawsze.”
Adam Mickiewicz
Siostra kupuje sobie spodnie bez przymierzania i okazuje się, że jej sterczący tyłek wygląda w nich spektakularnie, a Ty kupiłaś swoje po wielu godzinach chodzenia po sklepach i w domu zauważasz luźną fałdę w kroku – nadal siostrę kochasz, ale przez chwile nie chce Ci się z nią gadać.
Twój brat wygrał szkolny turniej w szachy i ojciec kolejny raz chwali się tym w towarzystwie, a Ty oczywiście jesteś dumny z niego, ale radość taty jest Ci przez moment obca.
Jeżeli masz rodzeństwo, to pewnie wiesz co to zazdrość. Nie mówię tu o jakimś patologicznym zgrzytaniu zębami, ale o tym okazjonalnym dyskomforcie na duszy w obliczu niekorzystnego dla Ciebie zestawienia faktów.
Zazdrość nie jest czymś, z czego jesteśmy dumni – wzbudza u nas gniew, smutek, zawiść, poczucie winy i chęć odreagowania, ale nie musimy za tym podążać. Tego rodzaju odczucia są wdzięcznym i interesującym źródłem wiedzy o stanie naszych emocji, potrzeb, braków i marzeń, więc warto się im uważnie przyglądać zamiast przechodzić do personalnych reakcji odwetowych.
Jako rodzice nie zawsze mamy wpływ na dynamikę tego co zachodzi między rodzeństwem. Zależy nam na zgodzie i względnej jedności w rodzinie, co zazwyczaj stawiamy sobie jako priorytet wychowawczy, ale pewne rzeczy dzieją się poza nasza wiedzą i kontrolą. I to też jest dobre.
Często przez całe dzieciństwo wydaje się być wszystko w porządku, aż nagle po 20 latach dzieci przestają ze sobą rozmawiać, lub ranią się wyrzutami, kłamstwami i awanturami nieadekwatnymi do sytuacji. Rodzice przeżywają wtedy chwile poczucia klęski, próbują interweniować, tłumaczyć i prosić uświadamiając im moc więzów krwi, że przecież to brat, siostra itd..
Niestety na próżno.
Szybko zdają sobie sprawę, że między nimi – dorosłymi dziećmi – zaszło już coś, o czym rodzice nie mają wielkiego pojęcia, coś dawno temu, coś o czym już niełatwo porozmawiać wprost, więc wychodzi przy innych okazjach. Jest to czasem coś, z czego oni sami już nie zdają sobie sprawy.
Wtedy nie można już zrobić zbyt wiele.
TO SIĘ NIE MUSI WYDARZYĆ W TWOJEJ RODZINIE.
Wszędzie słyszymy, że ważne są fundamenty, że ważne jest co leży u podstaw. To prawda, dlatego w przypadku dzieci powinniśmy działać zanim jeszcze pojawi się na świecie młodsze rodzeństwo, zanim potencjalny przyjaciel-brat, czy przyjaciółka-siostra zawita w domu i bezlitośnie zburzy świat naszego jedynaka. Musimy zadbać o to, by w jego miejsce powstało coś lepszego – drużyna zespawana genotypem.
Więzy krwi są specyficzną formą więzi, bo dostajemy je od losu i są niezmienne – nawet jeżeli powiemy, że ktoś już nie jest naszym bratem, to i tak nim będzie. Nie wybrałeś go sobie, a jest i będzie.
Przyjaźń za to jest efektem decyzji – na początku jest tam element losowości (mieszkała obok, chodziła na ten sam kurs, studiowała to samo,…), ale o przyjaźni ostatecznie decydujemy sami – jedno „już nie jesteś moją przyjaciółką” ma moc sprawczą. Jeden akt woli i nie ma przyjaźni.
Jeżeli ktoś może powiedzieć, że ma brata-przyjaciela, albo siostrę-przyjaciółkę, to wie jaką moc rażenia ma taka relacja:
- prosimy szefa o inną zmianę i jedziemy na lotnisko,
- taszczymy z Tesco dodatkowy karton proszku, bo była promocja,
- odbieramy telefon o 4 rano i jedziemy na obwodnicę podrzucić paliwo,
- jesteśmy świeżo po kłótni, ale naskoczę na każdego kto będzie się o nim źle wyrażał za jego plecami
- pomagamy przy tej pracy domowej, choć wiemy, że przez to wyjdziemy w niewyprasowanych spodniach,
- idziemy pieszo, bo w samochodzie jest tylko jedno miejsce,
- udajemy, że ta nowa czapka się już nam nie podoba,
- siedzimy w lesie godzinę dłużej żeby zbiegły nam dwa słoiki jagód,
- biegniemy z pięściami lać w mordę zastanawiając się już kto nas odbierze ze szpitala,
- nie zabieramy ze sobą wypasionych rowerów, żeby ich dzieci nie poczuły się gorsze,
- oddajemy nerkę,
- cierpimy w milczeniu, bo wiemy, że nie miał nic złego na myśli….
Wielu zachowuje się tak względem rodzeństwa, mimo, że ich relacje nie mają znamion przyjaźni. Wielu jest też gotowych do podobnych gestów względem niespokrewnionych przyjaciół. Pocą się nam dłonie na myśl o tym co oznacza jedno i drugie naraz.
Jeżeli brat i siostra stają się przyjaciółmi, to rodzice właściwie przestają się martwić o swoje dzieci.
Dlatego właśnie warto inwestować wysiłek w jakość relacji między naszymi pociechami, warto obrać sobie to jako jeden z naszych głównych celów wychowawczych.
Adam Mickiewicz chwilę przed śmiercią nie powiedział niczego o poezji, Polsce, niepodległości, ani o swoich zamachowcach (moim zdaniem został zamordowany), lecz swoje myśli i obawy skierował w stronę swoich dzieci wyrażając nadzieję i wolę, aby się zawsze kochały.
Dlatego tak ważne jest, aby zdobyć się na swego rodzaju mistrzostwo i zacząć tworzyć warunki do przyjaźni dzieci w momencie kiedy nasze pierwsze dziecko jest jeszcze jedynakiem.
Wszyscy intuicyjnie zdajemy sobie sprawę, że rodzeństwo ubogaca nasze życie i stwarza warunki do szybszego i lepszego rozwoju, choć oczywiście bycie jedynakiem też pociąga za sobą pewne korzyści np. są zazwyczaj dojrzalsi niż ich rówieśnicy, są częściej obierani jako liderzy i przywódcy grup, w Szwecji nawet udowodniono, że są mniej narażeni na raka mózgu (Altieri 2006).
Dla rodziców korzyścią wychowywania tylko jednego dziecka jest też to, że zawsze wiedzą Kto to zrobił?, a jak jest coś do zrobienia, to nie pojawia się pytania Dlaczego ja?.
Korzyści z posiadania rodzeństwa wydają się jednak zdecydowanie przewyższać utrudnienia i warto, przynajmniej z kilku, zdać sobie sprawę zanim zdecydujemy się pozostać przy modelu 2+1.
Na przykład wykazano, że jedynaki dwa razy częściej mają problem z otyłością, a w krajach zachodnich nawet trzy razy częściej (Lissner 2012).
Im więcej rodzeństwa tym mniejsze prawdopodobieństwo rozwodu (Downey, Bobbit-Zeher 2013). Z każdą dodatkową siostrą albo bratem prawdopodobieństwo maleje o 2% (przy ilości siedmioro rodzeństwa szanse przestają się zmieniać).
Samo posiadanie siostry chroni przed depresją w okresie dojrzewania i to nieważne czy młodszej czy starszej, ani jaka jest różnica wieku. (Padillia-Walker 2014).
Sprawa trochę się komplikuje przy rodzeństwie przyrodnim i dzieje się tam coś potencjalnie bolesnego. Wykazano przykładowo, że takie dzieci częściej sięgają po narkotyki, czy też uprawiają seks przed 15 rokiem życia (Guzzo 2013), ale to osobny temat.
Niniejszą wypowiedź zawężę do problemu, który wydaje się być powszechny i od zawsze zajmuje rodziców. Jest dla nich na ogół dość kłopotliwy i wzbudza różne reakcje od zakłopotania i konsternacji, przez rozbawienie i bagatelizowanie, aż po złość, panikę i poczucie winy. Mam oczywiście na myśli zazdrość dziecka o względy rodziców w momencie pojawienia się młodszego rodzeństwa. Z tym że słowo „zazdrość” powinno i jest używane w sposób raczej symboliczny, upraszczając określenie wszelkich przejawów zabiegania o miłość rodziców w obliczu zagrożenia jej utraty.
Aby uzmysłowić sobie co tak naprawdę się w takich momentach dzieje…
…wyobraź sobie, że twój mąż któregoś dnia przyprowadziłby młodszą, bezradną i bezdomną kobietę oznajmiając, że od tej pory będzie ją karmił, od czasu do czasu masował i odwoził do pracy. Wszyscy by się cieszyli i uważaliby to za normalne, a na twoje niezadowolenie reagowaliby nieprzychylnymi gestami nazywając cię zazdrośnicą.
Przez jakiś czas pewnie byś sobie z tym radziła, ale jeżeli przy okazji Twój mężczyzna przestałby Cię zabierać na zakupy, nie zauważyłby nowego koloru włosów, zrezygnował z sobotniego seksu, przestał wyciskać Ci sok z grejpfruta, zaczął wymykać się w nocy z pokoju a rano kazałby Ci pożyczać jej swój podkład, to obawiam się, że życie i zdrowie tej pani byłoby w niebezpieczeństwie (jego raczej też) i trzeba byłoby którąś z Was izolować.
Pewnie myślisz, że to zbyt daleko idący przykład, ale kto wie, być może jest nawet łagodniejszy niż sytuacja starszego dziecka.
Wymagające sytuacje do pewnego momentu gwarantują rozwój, ale jeżeli okazują się być zbyt wymagające, to przeobraża się to w traumę i uraz.
Zazdrość, lub próby utrzymania wyłączności przybierają różne formy i, mimo że można je jakoś pogrupować, to jej przejawy są niepowtarzalne…
„Nasza 2-latka zamykała drzwi do młodszej siostry żebyśmy nie słyszeli jak płacze.”
„Przyłapałem 4-letniego syna naszej współlokatorki jak pochylony nad wózkiem naszego niemowlaka z pasją wypowiada: Nie cierpię cię!”
„Za każdym razem gdy biorę młodszego syna na kolana, starszy zaczyna skakać na tapczanie, lub wymyśla sobie jakąś inną czynność i piszczy, lub po prostu woła: Tata patrz, tata patrz!.”
„Na początku było ok, ale teraz po 9 miesiącach, kiedy młodsza przyciąga więcej naszej uwagi, starsza zaczęła jej dokuczać, np. rzuca w nią kamyczkami i robi przykre miny.”
„Nasza córka po urodzeniu swojej siostry przestała mówić normalnie – zaczęła gaworzyć i seplenić. Zaczęła pić mleko z butelki kładąc się na kocu rozłożonym na podłodze.”
Jest to zjawisko normalne, choć ciekawe i warte uwagi. Może być niebezpieczne i przejść z formy jawnej w ukrytą i chroniczną, ale nie jest niczym z natury negatywnym. Przeciwnie – zabieganie o miłość jest wyrazem emocjonalnego zdrowia dziecka. Jest też przejawem konkretnych lęków, które powinny nakłonić rodziców do refleksji i interwencji.
Zazdrość starszego rodzeństwa jest elementem rywalizacji, której objawy będą się przewijać do końca życia i może być czymś budującym. Jeżeli częściowo wysublimuje w podziw i otuli się rodzinną miłością, to przeradza się w motor popychający do rozwoju szczególnie jeżeli pojawi się jakaś wspólna pasja.
Znamy to obserwując sukcesy rodzeństwa szczególnie z takich profesji jak sport (Serena i Venus Williams, Urszula i Agnieszka Radwańskie, Vitali i Vladimir Klitschko), muzyka (Wojciech i Jacek Niedzielowie, Randy i Michael Brecker, Kylie i Dannii Minoque), ale również nauka, technika i inne dziedziny. Na tym początkowym etapie jednak zazdrość powinna być bardziej redukowana niż ukierunkowywana. Jej pozytywną stroną jest chyba tylko to, że informuje rodziców o potrzebach ich dziecka.
Większość rodziców zdaje sobie z tego sprawę i (bardziej, lub mniej świadomie) próbuje uniknąć urazów związanych z poczuciem niesprawiedliwości i odrzucenia. Zależy im na tym, aby więzy krwi przeobraziły się w przyjaźń i zaufanie.
Co zrobić aby nasze dzieci mogły na sobie kiedyś polegać?
Musimy wiedzieć nie tylko czego chcemy, ale też jak to osiągnąć. Musimy być profesjonalnymi rodzicami – zrozumieć co się dzieje w naszej rodzinie, zrozumieć co się dzieje w głowach naszych dzieci i zrobić to co do nas należy.
Zazdrość starszego dziecka (szczególnie ta jawna i aktywna) na widok niemowlęcia może być powodem sporych frustracji w domu, ale jeżeli nie chowacie głowy w piasek i podejdziecie do tematu metodycznie, to ten problem ominie Was łukiem i będziecie mogli z satysfakcją rozkoszować się atmosferą powiększającej się rodziny.
Więc co robić? Moja podpowiedź byłaby następująca: najpierw spróbuj zapobiec, a jeżeli się nie uda, to reaguj świadomie i racjonalnie zamiast chaotycznie i impulsywnie.
P R Z E D P O R O D E M
- UŻYWANIE RELACJI MAMA – TATA, ORAZ RODZICE – DZIECI
Okazujcie sobie czułość.
Jeżeli tata bierze na kolana mamę i ją przytula, to wysyła dziecku jasny sygnał, że mama nie należy do niego, że musi się nią podzielić. To pierwszy i najważniejszy cios w pępowinę, która nie powinna być odcinana, lecz stopniowo osłabiana aż sama uschnie i się skruszy.
Ojciec w oczach dziecka jest postacią pozytywną, a mimo to „wykrada” mu mamę. Podzielić się mamą i zyskać zamiast stracić – oto co zajść powinno w głowie dziecka. Jawna miłość pomiędzy rodzicami to naturalny sposób budowania pozytywnej symboliki poszerzania się platformy własności w rodzinie.
Zwracajcie uwagę na obecność nowej osoby w rodzinie.
Posadźcie dziecko między siebie i np. liczcie do czterech (jeżeli to drugie dziecko i nie bliźniaki) pokazując kolejne osoby z tą w brzuchu włącznie. Możecie też, zależnie od wieku, kupić odznaki z obrazkami i napisami: Mama, Tata, Marta, Antoś (albo „dzidzia”, „bobas”, itp.). Mama nosiłaby dwie.
- BUDOWANIE PROGRESYWNEGO WZORCA RODZINY (rodzina „w budowie”)
Odwiedzajcie inne rodziny, gdzie są małe dzieci.
Stworzycie szansę do obserwacji. Pokazujcie dziecku bawiące się rodzeństwa i tłumaczcie, że u was też tak będzie. Postaraj się, aby dziecko miało jakieś dobre doświadczenia z kontaktami z innymi dziećmi – niech inne dzieci dobrze mu się kojarzą.
Wybierajcie się na spotkania lub zajęcia dla rodziców z dziećmi.
Postaraj się, aby kontakty z innymi dziećmi kojarzyły się dobrze – z zabawą, przygodą, muzyką, itp..
Bierz na ręce obce dzieci.
Okazuj im czułość po czym okazuj jej jeszcze więcej swojemu dziecku biorąc na ręcę i poświęcając uwagę. Pokazuj mu, że inne dziecko w pobliżu nie zmienia nic w Twoim stosunku do niego, wręcz przeciwnie. Niech dziecko oswaja się z widokiem mamy kochającej jeszcze kogoś oprócz niego, a nie zamiast.
Bawcie się w rodzinę.
Kup całe rodziny np. zwierzątek i aranżuj sytuacje, które niebawem będą miały miejsce w Waszym domu.
Kup książeczki i bajki poruszające temat rodziny, rodzeństwa i małych dzieci.
Niech dziecko wręcz zacznie się zastanawiać dlaczego jest jedynakiem. NIECH SAMO ZAPRAGNIE MIEĆ BRATA LUB SIOSTRĘ.
- DZIECIĘCY SPOSÓB UŚWIADAMIANIA SKĄD SIĘ BIORĄ DZIECI
Pokaż zdjęcia z czasów kiedy to jego się spodziewaliście.
Niezależnie od wieku – zrozumie więcej niż myślisz.
Pokazuj książeczki i obrazki o ciąży i porodzie.
Niech wie, że Twój brzuch nie będzie duży zawsze, że ktoś tam jest w środku i że jest super, że lubi się bawić.
Kup kangura z maluchem w torbie lęgowej.
Chyba nic lepiej nie zobrazuje sytuacji ciąży i porodu.
Kup lalkę-niemowlę i demonstruj czynności opieki nad nią.
Nawet chłopcu – nie musi chcieć się nią bawić, ale będzie się przyglądał jak Ty się z nią obchodzisz. Opowiadaj i pozwalaj uczestniczyć. Pokazuj jak ma się obchodzić i nie wrzucaj tej lalki potem do innych zabawek. Niech to będzie zabawa, którą polubi. Zwracaj uwagę, że on jest duży, a lalka malutka – pozwól mu być z tego dumnym i posmakować przywilejów z tym związanych. Dziewczynka niech poczuje się mamą.
Jeżeli się modlisz z dzieckiem, to dziękujcie Bogu za braciszka albo siostrzyczkę.
Niech starsze dziecko zorientuje się, że coś dostaje, a nie traci.
- PRZEWIDYWANIE I WYPRZEDZANIE FAKTÓW
Przygotuj się na różne scenariusze.
Jeżeli chcesz użyć czegoś co należy, albo kiedyś należało do starszego, to nie rób tego po kryjomu, ani siłą – zrób to jawnie, za jego zgodą, albo schowaj odpowiednio wcześniej żeby zdążyło zapomnieć swój wózek, kocyk, butelkę, czy śliniaczek. Tak czy inaczej przygotuj się na ewentualne próby ich odebrania. Nie zmuszaj do oddania czegoś, pożyczenia, albo podzielenia się czymś.
Spisz wszystkie czynności i zabawy, które do tej pory odbywały się regularnie.
Postaraj się, w miarę możliwości, zachować większość z nich w trakcie i po porodzie.
Dziecko będzie czuło, że coś drastycznie się zmienia i będzie potrzebowało stałych punktów – poranne stawianie na parapecie i komentowanie pogody, wspólne wyrzucanie pieluszek, popołudniowe spacery, wizyty w bibliotece, wspólne oglądanie wieczorynki (wiem, że już nie ma ;)), czy wkładanie rzeczy do pralki… cokolwiek.
Później wszystko się tak zmieni, że możesz nie zdawać sobie sprawy z jak wielu z tych rzeczy zrezygnowaliście, więc istotne jest aby to wszystko zapisać.
Zwróć uwagę jak odnosisz się do starszego dziecka zanim pojawi się młodsze i zrób notatki.
Zazwyczaj natychmiast po urodzeniu się młodszego starsze wydaje się nam nagle takie „STARSZE!” i „DUŻE”. Nagle zaczynamy się tak do niego zwracać mimo, że ono jest w tym samym wieku co kilka dni wcześniej.
Używaj tego samego tonu, tych samych form, zdrobnień i gestów. Dziecko się nie zmieniło tak szybko jak sytuacja w domu.
Znajdź i kup dwa przedmioty z tej samej serii po jednym dla każdego dziecka.
To mogą być takie same czapeczki, spodenki, kocyki, aniołki, roślinki, czy nawet żyrandole w pokoju… cokolwiek innego za pomocą czego będziecie mogli symbolicznie przedstawić, że niedługo nie będzie sam, że spodziewacie się kogoś podobnego do niego, tylko że mniejszego; kogoś kto nie przejmuje tronu, ale dołącza do załogi.
Pokaż gdzie niemowlę będzie spało, kąpało się i gdzie będzie przewijane.
W żadnym wypadku nie eksmituj starszego dziecka, nie odbieraj łóżeczka, miejsca przy stole, czy nawet pościeli. Jeżeli jest to konieczne, to zrób to odpowiednio wcześniej i upewnij się, że dziecko zaakceptowało zmianę.
Jeżeli zmieniasz wózek na podwójny, to obserwuj jego reakcję.
Pozwól mu poczuć, że to jego i najlepiej gdyby zaprosił niemowlę do gondoli. Dobrze zachować stary wózek – jeżeli będzie się upierał aby do niego wrócić, to znaczy, że jego odstawienie kojarzy z utratą poczucia bezpieczeństwa. Po jakimś czasie sam go odrzuci.
P O P O R O D Z I E
- PROSTE JEDNORAZOWE CZYNNOŚCI
W sytuacjach nagłych zmian na pomoc przychodzą nam rytuały, które pomagają dostrzec prawdziwą rangę faktów. Pozwalają oddzielić bardziej przełomowe wydarzenie od tych mniej znaczących. Pomagają spojrzeć na rzeczywistość bez zaprzeczania i bez wyolbrzymiania. Sprawiają, że płynnie przechodzimy z jednego etapu do drugiego.
Istnieją poważne rytuały takie jak ślub i wesele czy pogrzeb, stypa i żałoba, są te mniej poważne, np. pasowanie na ucznia, tzw. parapetówa, odegranie hymnów na meczu, czy otwarcie obiektu przecięciem wstęgi, a są też te niepoważne, typu wąchanie cygara, buziaki przy życzeniach czy nakrywanie do stołu.
Warto wykorzystać potencjalną moc rytuałów przy narodzinach dziecka. Odpowiednia celebracja tego wydarzenia pomoże okadzić jego wyjątkowość, a potem stworzyć nową normalność.
Odwiedźcie mamę w szpitalu.
Niespodziewane przybycie do domu z nowym członkiem rodziny może być zbyt drastyczne, aby było przyjemne. Jeżeli dziecko odwiedzi mamę i dziecko jeszcze w szpitalu, to łatwiej będzie mu potem wytłumaczyć pewne rzeczy.
Ważne, aby mama w sposób widoczny ucieszyła się na widok dziecka i okazała to również w jakiś „rytualny” sposób, np. tradycyjnym „kosi kosi łapci”, poprawieniem wsuwek we włosach, czy jakimkolwiek innym znanym dziecku gestem. To może wydawać się oczywiste, ale w tamtej chwili mamy są tak wyczerpane i zaabsorbowane noworodkiem, że mogą nie mieć siły na proste i wcześniej naturalne gesty, a nawet przywitać dziecko surowym „cicho bądź, bo dzidzia śpi”.
Przygotujcie prezent dla młodszego.
Im dziecko bardziej samodzielnie wybierze i zapakuje prezent, tym lepiej. Eliot Aronson, jeden z najpopularniejszych naukowców zabierających głos w sprawach relacji międzyludzkich, w swej książce „Człowiek – istota społeczna” zaznacza, że jeżeli robimy coś dla kogoś, to zaczynamy go lubić, aby uniknąć dysonansu poznawczego, bo przecież prezenty robimy tylko osobom, które lubimy.
Lepiej żeby prezentem nie było coś co starsze dziecko samo chciałoby dostać, ale może to być coś co już ma. Nasz syn ma niecałe dwa lata, więc nie uzgadnialiśmy prezentu, ale w szpitalu spontanicznie sprezentował siostrze swojego ulubionego dinozaura kładąc go obok niej.
Przystrójcie dom w sposób podobny do czyichś urodzin.
To okazja, aby dziecko poczuło świąteczną atmosferę. Najlepiej, aby odbyło się to w sposób, jaki już zna – może ta sama ciocia co przy poprzednich urodzinach upiecze tort (dziecku łatwo będzie zdmuchnąć zero świeczek ;)), może znów nadmuchać trzeba będzie balony, może wymalować pokój. Niech dziecko uczestniczy w tych przygotowaniach, to zapamięta je jako czas spędzony z tatą.
- STOPNIOWE WPROWADZANIE NOWEJ RUTYNY
Wasz świat już wiele razy przewrócił się do góry nogami i przetrwaliście, więc prawdopodobnie macie już swoje patenty i względną pewność, że jakoś to będzie. W przypadku dziecka tak nie jest – dla niego to sytuacja nowa i niepewna, więc nie zabieraj mu starych rutynowych czynności, bo one są dla niego punktem odniesienia i pozwolą mu przepracować i zinternalizować nową sytuację. Wykorzystaj wcześniej sporządzoną listę i utrzymaj wcześniejsze rytuały Waszej miłości. Jeżeli z niektórych musicie zrezygnować, to niech oficjalnie zastąpią je inne o podobnej funkcji np. jeżeli nie możecie we troje chodzić w soboty na basen, to w zamian pograjcie w bierki.
Przynajmniej raz dziennie poświęcaj uwagę tylko starszemu dziecku w obecności młodszego.
Niech dziecko sobie leży albo niech trzyma je ktoś inny. Przygotuj to tak, abyś mogła siedzieć i układać te klocki nawet jeżeli młodsze zaczyna jęczeć. To czas przeznaczony dla starszego – to jego 5 minut, więc daj mu odczuć, że zależy Ci na tym aby zostać na podłodze.
Pozwalaj dziecku uczestniczyć w zabiegach pielęgnacyjnych nad noworodkiem.
Oczywiście stosownie do wieku; może to być przyglądanie się, karmienie lalki obok mamy, smarowanie pupy kremem, zabawianie grzechotką, czy zapinanie guzików, ale nie ma potrzeby izolować dzieci za wszelką cenę. To może być jeden z nowych rytuałów wspólnie spędzonego czasu, który zastąpi wcześnie wspomniane – utracone. Jednocześnie nie przesadzaj z wymaganiami – nie chodzi o to aby się dzieckiem wysługiwać, albo zmuszać.
Kompensacja gestami miłości od innych.
Zachęć dziadków, ciocię, wujków, przyjaciół aby poświęcili starszemu dziecku trochę więcej uwagi niż zwykle. To okazja do poszerzenia jego świata i nawiązania nowych relacji.
Stworzyć warunki do zrodzenia się podstaw solidarności między rodzeństwem.
Dobrze od czasu do czasu pokazać, że sprawiedliwie rozdzielacie nie tylko miłość i przywileje, ale też ich brak. Możecie np. od czasu do czasu zaprosić kogoś do opieki nad dziećmi i wyjść na randkę, lub gdzieś, gdzie nie zabieracie nikogo.
- REAGOWANIE NA INCYDENTY I OBJAWY ZAZDROŚCI
Po pierwsze, dziecko ma prawo być zazdrosne, bo staje w obliczu groźby utraty czegoś najważniejszego na świecie – miłości rodziców. Ma prawo bać się czegoś co kojarzy mu się ze śmiercią – odrzucenia. Ma prawo i powinno być spontaniczne w okazywaniu swoich uczuć.
Po drugie, jeżeli incydenty zazdrości się pojawiają, to właściwie powinno Ci ulżyć, bo masz problem z głowy – lęki Twojego dziecka stały się jawne i teraz wystarczy odpowiednio zareagować.
Jeżeli dziecko stało się nagle grzeczne i miłe, to powinno to wzbudzić Twoją ostrożność, szczególnie jeżeli ma już kilka lat starsze i dużo rozumie. Możliwe, że lęki i rozbicie mogły zostać stłumione i wyparte, a to później wraca w formie nerwicy. Głównym objawem nerwic jest to, że się boimy, ale nie wiemy czego. Dlatego wchodź do głowy dziecka nawet jeżeli wydaje się, że wszystko gra.
Po trzecie, jawnie zazdrosne dziecko wykazuje się pewną ważną umiejętnością walki o swoje, zabiegania o to co ma dla niego znaczenie, umiejętnością sprzeciwu. Pamiętaj, aby bezmyślnie tego nie zdusić. Jawnie zazdrosne dziecko domaga się miłości, bo nadal uważa, że zasługuje na nią i w życiu warto o nią walczyć. Nie daj mu powodu, aby zaczęło myśleć inaczej. Jawnie zazdrosne dziecko nie komunikuje czego nie chce, ale czego pragnie. Uczy się co robić ze swoimi pragnieniami i sprawdza czy warto mówić „nie” jeżeli się tak myśli.
ZACHOWANIA REGRESYWNE
Nie powinny budzić zdziwienia nagłe powroty do czegoś co jest charakterystyczne dla dzieci młodszych niż nasze dziecko. Może ono nagle:
- zacząć ssać smoczka, którego już odstawiło
- seplenić, lub nawet przestać mówić
- zacząć się moczyć, albo zakładać sobie pieluszki
- wyciągać swoje stare zabawki
- znów chcieć pić z butelki ze smoczkiem
- wsiadać na stary, trzykołowy rowerek
- zacząć ssać kciuka.
Dziecko może zaskoczyć Cię swoją twórczością w przypominaniu Ci, że też Cię potrzebuje i w próbie uciekania od bycia „dużym i odrzuconym dzieckiem”.
Nie trzeba z tym walczyć, nie wolno wyśmiewać, ani karcić – daj prawo dziecku odnaleźć się w nowej sytuacji. My też nie zawsze zachowujemy się jak na nasz wiek przystało.
Za to warto stwarzać okazję do podkreślania osiągnięć starszego dziecka, jego przywilejów, zachęcać do pokazywania młodszemu czegoś, czego młodsze nie potrafi i spowodować, że poczuje się dumne z tego, że jest starsze, a nie z tego powodu pokrzywdzone.
ZACHOWANIA AGRESYWNE
Mam nastoletniego ucznia z Afryki, który opowiedział mi historię swojej blizny na twarzy: „To pamiątka. Jak miałem 4 tygodnie, mój czteroletni brat włożył mi nożyczki do buzi i rozciął policzek.” Cała rodzina jest szczęśliwa, że czterolatek z nożyczkami nie wpadł na bardziej niszczące pomysły.
Nawet kilkunastomiesięczne dziecko ma już w swoim repertuarze zachowania, którymi intencjonalnie może zrobić niemowlakowi krzywdę. Nie potrafi określić konsekwencji i stopnia szkodliwości, ale potrafi podjąć decyzję, aby:
- szczypać
- popychać
- szarpać
- uderzać
- gryźć
- opluwać
- przygniatać
- wrzeszczeć do ucha
- a nawet ciąć i dusić
Sprawa jest poważna, ale jeżeli dojdzie nawet do najgroźniejszych incydentów, to polecam zrobić wszystko aby powstrzymać się przed impulsywnymi reakcjami typu gwałtowne szarpanie, krzyki, klapsy, surowe spojrzenia, zamykania w pokoju, drastyczne separowanie, grożenie, wyzywanie, czy jakiekolwiek inne karcenie z kilku powodów:
- Jest już po fakcie, więc w żaden sposób tej konkretnej sytuacji to już nie pomoże, a o przyszłość lepiej zadbać na spokojnie – racjonalnie, a nie impulsywnie.
- Wy jako rodzice bardzo się wystraszyliście i macie przed oczami nie tylko to co się stało, ale co mogło się stać, więc pamiętajcie, że szukacie też sposobu aby sobie „ulżyć” – pokusa, aby to zrobić kosztem dziecka-sprawcy jest duża – uważajcie.
- Dziecko właściwie nie robiło krzywdy niemowlęciu, lecz broniło się przed odrzuceniem, czyli w jego odczuciu przed śmiercią. Pomijam to, że tak naprawdę powód może być związany z czymś całkowicie innym niż zazdrość – nigdy nie mamy pewności.
- Jeżeli była to forma jego wołania o uwagę rodziców, to Wasza kara może okazać się nagrodą i tylko utwierdzi go w przekonaniu, że właściwie jest to jakiś sposób na jej wykrzesanie.
- Jeżeli uda się Wam wzbudzić w dziecku duże poczucie winy i wstydu może uwierzyć, że jest gorsze, niewarte miłości i niechciane, a takie wczesne przekonania są prawie niemożliwe do przepracowania i zamienią resztę życia w udrękę.
- Wasza reakcja może się dziecku wydać na tyle przykra i obca, że wywoła u niego uraz skojarzony z młodszą siostrą lub bratem, który na zawsze negatywnie zaważy na relacjach między rodzeństwem.
Słyszałem dawno temu o sprawie kobiety, która weszła do pokoju i znalazła swoje dziecko tnące nowe firany na kawałki. Tak się zdenerwowała, że wyrwała pośpiesznie córce nożyczki z rąk i dała jej nimi po rączkach. Niby lekko i symbolicznie, ale dziecko kilka godzin później zmarło, a lekarze przyczynę wyjaśniali wędrującym skrzepem krwi.
Nie chodzi mi o to, aby w takich sytuacjach udawać, że nic się nie stało, nie uświadamiać dziecku co zrobiło, ani nie ingerować energicznie kiedy niemowlęciu dzieje się krzywda. Bardziej chodzi o to, że dostaliśmy do rąk glinę i każde przyłożenie kciuka zostawia ślad. Jesteśmy owymi przysłowiowymi ogrodnikami z krzakiem – nie chodzi o to, aby pozwolić mu się zapuścić, ale nie można też nerwowo wymachiwać sekatorem.
Wycofanie
Wycofanie w połączeniu z poczuciem smutku (lub braku radości) jest właściwie formą agresji, lecz skierowanej w stronę samego siebie – autoagresji. Taki stan rzeczy wskazuje, że w głowie dziecka już sporo się wydarzyło bez naszej wiedzy.
Wycofanie jest jednym z symptomów depresji dziecięcej. Nie zawsze musi być postrzegane jako coś niebezpiecznego i patologicznego, ale powinna to być alarmująca nas kontrolka, która informuje o tym, że dziecko z czegoś zrezygnowało i może się po czasie okazać, że zrezygnowało z walki o naszą miłość – o naszą uwagę, o nasze względy, o naszą akceptację. Co jeżeli uznało, że coś jest z nim nie tak, że jest gorsze, że jest „przeterminowane” względem młodszego. Nie pozwólmy aby w naszym domu takie rzeczy działy się bez naszej zgody.
Zwracanie na siebie uwagi
Tak jak wcześniej zaznaczyłem, jeżeli dziecko zwraca na siebie uwagę, to właściwie jest dobry sygnał, bo oznacza, że wciąż uważa, że jest jej warte. Ale oczywiście oznacza też, że czuje się pokrzywdzone przy dystrybucji gestów miłości i musimy coś z tym robić.
Może zwracać na siebie uwagę w sposób nieszkodliwy, typu:
- tańczenie, śpiewanie, wydawanie zabawnych odgłosów itp. popisywanie się
- wołanie, wchodzenie na kolana, zagadywanie
- proszenie o uwagę – zapraszanie do zabawy, spaceru, zaoferowanie pomocy
- prośba o uczesanie, nakarmienie, kąpiel, czytanie
- chodzenie za mamą albo tatą
- wymyślanie nieprawdziwych historyjek
- pedantyczne porządkowanie swoich rzeczy
- naśladowanie młodszego dziecka
lub szkodliwy i niebezpieczny, np.:
- rzucanie jedzeniem, sztućcami czy zabawkami
- uciekanie z domu, na ulicę, na schody
- próby jedzenia niedozwolonych rzeczy, w tym trujących
- niejedzenie
- płacz w środku nocy
- okaleczanie się – uderzanie głową, drapanie się, wtykanie palców przy zamykających się drzwiach, wkładanie przedmiotów do nosa albo uszu, połykanie niebezpiecznych przedmiotów
- bicie rodziców, rodzeństwa, obcych dzieci, zwierząt
- wyrzucanie lub chowanie przedmiotów
- używanie zabronionych słów i form odzywania się
Tu nasza reakcja powinna być również bardzo świadoma. Musimy natychmiast identyfikować podłoże takich sytuacji, ale nie oznacza to, że mamy odpowiadać swoją uwagą i miłością na każde z wyżej wymienionych zachowań. Szczególnie te z drugiej grupy wymagają refleksji i odpowiedniej reakcji, bo nie chcemy utrwalić w dziecku przekonania, że mają one wartość nagradzającą.
Jeżeli dziecko zaczyna trzaskać szufladą, to warto zacisnąć zęby i poczekać aż przestanie i np. usiądzie na podłodze i dopiero wtedy podejść, poświęcić mu trochę czasu, przytulić, wziąć na ręce, ułożyć wieżę z klocków, czy pokomentować zachowanie rybek w akwarium. W ten sposób dziecko nie wiąże bezpośrednio swojego rozrabiania z nagrodą, czyli naszą reakcją.
Oczywiście czasami jest to trudne albo niemożliwe, bo np. jeżeli dziecko zaczyna przy nas jeść ziemię z doniczek, to nie możemy spokojnie czekać aż się naje, ale chodzi o to, aby rozumieć pewne procesy, które wtedy zachodzą w głowie dziecka i wzmacniać zachowania które uznajemy za pożądane, a nie te, które chcemy zwalczyć.
Warto też tutaj wspomnieć, że nagrodą nie są tylko głaski i miłe rzeczy, ale też pozorne kary. Jeżeli wrzuci Twój telefon do muszli klozetowej, a Ty nakrzyczysz na dziecko i poślesz kilka srogich spojrzeń, to będzie to dla dziecka przykre, ale pewnie nie aż tak przykre jak wiszące w powietrzu odrzucenie. Tym sposobem w jego oczach wyrzucenie Twojego nowego iPhona zadziałało – zainteresowałeś się nim, poświęciłeś czas, może nawet wziąłeś na kolana i coś tłumaczyłeś przez 10 minut. Nie chodzi o to, aby nie reagować i udawać, że nic się nie stało, ale żeby szukać sposobu na to aby wrzucanie telefonu do klozetu nie było nagrodzone większą miłością, uwagą, zainteresowaniem i bliskością niż jego niewrzucanie.
Uogólniając, reakcja na zachowania agresywne, niebezpieczne, lub niszczące powinna zawierać się w pięciukrokach.
Krok 1. Przerwij czynność agresywną zabezpieczając ludzi i przedmioty.
Jeżeli stało, lub dzieje się coś niebezpiecznego, to trzeba szybko przerwać niszczący proces i zapobiec dalszym szkodom. Jeżeli dziecko weszło na szafę i rzuca porcelaną o podłogę, trzeba najpierw zestawić dziecko aby niczego więcej nie zrzuciło i samo nie upadło. Jeżeli dziecko celowo zepchnęło akwarium, to sprawdź czy nie ma szkieł i znajdź naczynie z wodą dla rybek. Jeżeli dziecko usiadło na niemowlaka w kołysce, to je wyjmij i sprawdź czy z maluchem wszystko w porządku.
Krok 2. Nazwij i pokaż dziecku co zrobiło.
Nie wynoś dziecka, ale pozwól mu doświadczyć i dostrzec konsekwencje swojego czynu. Powiedz dokładnie co zrobiło, ale nazwij to w sposób zrozumiały dla dziecka – tylko czyn i konsekwencje bez wyolbrzymiania, bez obwiniania, bez gróźb i bez karania. Jak już zestawisz dziecko z szafy, to powiedz mu, że zbiło naczynia, w którym jedliści obiady i że teraz do niczego się nie nadają, że trzeba je wyrzucić i że trzeba będzie poszukać i kupić nowe. Jak już się upewnisz, że dziecko nie jest w zasięgu szkieł po akwarium, to powiedz dziecku, że zepsuło rybkom dom, że są smutne i musimy je szybko ratować, bo zdechną. Powiedz, że tatuś długo budował akwarium i teraz będzie musiał to zrobić od nowa, że mama będzie musiała długo sprzątać. Powiedz, że Ci smutno i że jesteś zły na to co się stało. Jak już wyjmiesz dziecko z kołyski, to pokaż mu wystraszone i płaczące niemowlę. Powiedz, że usiadło mu na brzuszek i sprawiło dużo bólu.
Krok 3. Zidentyfikuj emocje dziecka i zaoferuj alternatywny sposób ich ekspresji.
To zachowanie miało swoje powody i miało rozwiązać pewien problem z którym dziecko się borykało. Agresja zazwyczaj jest reakcją na przykrą okoliczność emocjonalną. Jeżeli negujesz rozwiązanie, które ono wybrało, to musisz zaproponować lepsze. Nie zawsze chodzi o wypytywanie dziecka co czuje, dlaczego i co się dzieje, bo zazwyczaj nie wie, ale pamiętaj, że to Ty jesteś bankiem alternatyw. Jeżeli dobrze reagujesz na swoje własne problemy z emocjami, to bardzo często nie musisz robić dużo więcej – dziecko odpatszy.
Krok 4. Pozwól dziecku uczestniczyć w naprawianiu szkody i przeżyć konsekwencje jego czynu.
Pomóż dziecku skojarzyć daną czynność z przykrością. Nie udawaj, że nic się nie stało – nie izoluj dziecka od konsekwencji i pozwól mu przynajmniej symbolicznie je ponieść. Pozwól mu odczuć chwilową zmianę atmosfery w domu. Pozbieraj porozbijaną porcelanę, jawnie ją wyrzuć do kosza, otwórz szafę i pokaż, że już jej tam nie ma. Podobnie w przypadku akwarium – niech patrzy jak wynosisz mokry dywan, niech dotknie swoich mokrych bucików i niech patrzy na „smutne i płaczące” rybki, niech zbiera z Tobą porwane roślinki. Natomiast po wejściu do kołyski niech spojrzy na płaczące niemowlę i niech spróbuje je pocieszyć, przeprosić i zabwić.
Krok trzeci, to moment w którym dziecko ma szansę nie tylko zrozumieć co zrobiło, ale też natychmiast odpokutować zabezpieczając się przed przeciągającym się poczuciem winy.
Krok 5. Powiedz co zamierzasz zrobić aby to się nie powtórzyło.
Przygotuj płodny grunt pod dyscyplinę, którą w przyszłości nałożysz pod wpływem tej sytuacji. Powiedz dziecku, że od tej chwili nie może wchodzić na krzesła. Powiedz mu, że nie będzie więcej karmić rybek. Powiedz, że będziesz sprawdzać czy uśmiecha się do młodszej siostry i że będziesz mu pokazywać jak być delikatnym.
Oczywiście pamiętaj, że musisz potem się tego trzymać. Dziecko zawsze sprawdza czy robisz to co mówisz.
Formę egzekucji tych czterech kroków trzeba dopasować do wieku, osobowości i innych czynników. Jest to narzędzie, które moim zdaniem pozwala się nie pogubić w trudnych sytuacjach wychowawczych wymagają od nas duże samokontroli. Na pewnym etapie trzeba też zacząć uczyć dziecka dostrzegania, nazywania i właściwego wyrażania własnych emocji, ale pierwszym etapem powinna być demonstracja jak to robić. Więc jeżeli rozzłości nas złość dziecka pamiętajmy, że odrazu pokazujemy mu co powinno z takimi emocjami następnym razem zrobić.